I hate to hate

przez - marca 13, 2014



Gdyby mogła jeszcze raz wybrać sobie kierunek studiów... W zasadzie mogę to nadal zrobić. Przecież mogę studiować choćby i do końca życia. No tak, ale jednak chyba się nie zdecyduję. W każdym razie gdybym hipotetycznie była w sytuacji, kiedy nie mam nic innego do roboty i mogę zgłębiać sobie jakąś dziedzinę, to – poza biologią, która zawsze była moją pasją – zajęłabym się psychologicznymi i socjologicznymi aspektami zjawiska hejtu.


Bo to jest coś, czego szczerze nie rozumiem. Słowo daję – nie wiem, skąd to się w ludziach bierze i po co hejtują.

Funkcjonuję w tzw. blogosferze, a tu tego mnóstwo. Póki co nie u mnie, bo moi czytelnicy jacyś niezaangażowani specjalnie. Ani pozytywnie, ani negatywnie (moglibyście czasem coś napisać, żebym wiedziała, że pod liczbami w Google Analytics kryje się jakieś życie). Ale czasem widzę u innych (rzadko, bo nie chce mi się nigdy czytać komentarzy pod postami, nawet, gdy sama je komentuję), ile debilnych tam tekstów. I po co to komu – ja się pytam. Jeśli komuś się nie podoba, niech po prostu przestanie czytać. Weźmy dla przykładu pewien blog parentingowy. Zaglądałam na niego, bo jest popularny i chciałam trzymać rękę na tak zwanym pulsie. Nie rozumiem fenomenu, ale widać zapotrzebowanie na coś takiego jest. W końcu zaczęło mnie mdlić od tych wszystkich słodyczy i zdrobnień, więc po prostu przestałam go czytać. Proste, prawda? Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby wdawać się w polemiki typu: „nie za ciepało ubrałaś dziś synka?” albo „ja bym nie chciała, żeby moja córka tak wyglądała!”. A to tylko lajtowe. Czy też u innej blogerki, która zachwyca się przyrodą u siebie na wsi, pojawiają się komentarze typu „Orły jastrzębie – na kim Ty chcesz zrobić wrażenie?”. WTF?

Kim jest hejter/ hater? Internety piszą, że to „internauta, który na każdym kroku wyraża swoje niezadowolenie, nienawiść w stosunku do wszystkich i do wszystkiego. Hater przegląda blogi czy fora internetowe i zamieszcza negatywne komentarze na temat osób lub rzeczy, niezależnie czy w rzeczywistości komentowana osoba czy rzecz jest pozytywna czy nie. Hejter wszczyna kłótnie, obrzuca innych obelgami, próbuje wszystkich rozzłościć swoimi komentarzami i wpisami, „minusuje” filmy lub inne materiały umieszczone przez kogoś innego.” (www.i-slownik.pl)
No i zachodzę w głowę, czemu ludzie to robią? Dlaczego trawią godziny na wylewaniu takiej negatywnej energii? Nie szkoda im czasu? Z czego wynika taka postawa? Czy to ludzie nie tyle złośliwi i zawistni, co sfrustrowani, zakompleksieni i z samymi niepowodzeniami w życiu? Czytam dalej, że „Nierzadko hater jest na tyle zdeterminowany by umieścić negatywny komentarz, że zakłada wiele kont w serwisie, by jak najbardziej zaszkodzić autorowi treści lub innym internautom.” Niezłe, niezłe.... No właśnie, i czy zjawisko hejtu wynika z tego, że w internecie możemy być (przynajmniej pozornie) anonimowi? Ale do diabła – dlaczego anonimowo nie możemy również kogoś wychwalać? No dobra, może nie tak banalnie („Ale śliczne dzieciaczki!”, „Pięknie tu wyszłaś!”), ale po prostu przekazać coś pozytywnego? Czy nie żyje nam się przyjemniej, jeśli napędza nas pozytywna energia? Czy nie będzie mi lepiej, jeśli skomentuję dobry tekst blogera „Świetnie napisane! Sama bym lepiej tego nie ujęła”, zaś ten, który mi nie podpasował pominę milczeniem, nie doczytam do końca?



No i masz. Miałam ten tekst od jakiegoś czasu w wersjach roboczych. I co czytam u jednego z moich ulubionych blogerów? „Syndromchronicznego bólu dupy”. To jest to! To jest genialny tekst i zazdroszczę facetowi, że tak świetnie pisze! Po tym, co tam przeczytałam nie umiem już nic więcej napisać ;-) Michał, uwielbiam Cię.


Fot. Pixabay

Powiązane wpisy

2 komentarze