Nie da się ukryć, że jesień już za pasem. Mimo, że wrzesień rozpieszcza słońcem i prognozy pogody na nadchodzące dni są wielce obiecujące, nic nie zmieni faktu, że to już bliżej, niż dalej. Ten rok był wyjątkowo łaskawy, nie pamiętam nawet jakoś przedłużającej się brzydkiej pogody zdaje się od kwietnia czy maja. No serio, tak pięknie to chyba jeszcze nie było!
Ale do rzeczy! Jesień to dla mnie - poza zachwytami nad babim latem - taki czas, że jak wchodzę do sklepu z ciuchami, to nie ma szans, żebym wyszła z niczym... Płaszcze, tweedy, dzianiny, szale, skórzane cieniutkie rękawiczki... Dla tych części garderoby ja po prostu tracę głowę co rok... Letnie fatałaszki tak mocno mnie nie kręcą. Lato najchętniej spędzam w spódnicy Miszkomaszko, t-shircie z nadrukiem i japonkach względnie birkach. Ale jesień... Nie przejdę obojętnie obok wieszaków z wełnianymi płaszczami w Mango NIGDY. Tego wirtualnego również. Piszę do Was, nerwowo oczekując maila, że moje zamówienie z tej hiszpańskiej sieciówki jest już do odebrania. Zgadnijcie, co kliknęłam...
W zeszłym roku poświęciłam nawet sporo czasu (i to z sukcesem!) na znalezienie prawie dokładnie takiego samego płaszcza wełnianego, jaki upatrzyłam sobie na Pintereście (klik). Co lepsze - znalazłam go na olx, 15 km od mojego domu!
Foto: Pinterest |
Ale są dwie rzeczy, których dawno nie było!
1. Płaszcz futrzak
Mega mi się marzył od dawna!!! Choć już teraz, gdy widzę go w ofercie dosłownie chyba każdej sieciówki, to stał się jakby mniej pożądany... No nic, przyszła moda, wszyscy go mają w ofercie. Ale muszę przyznać, że z chęcią przytuliłabym dosłownie każdego miśka z przedstawionych poniżej, a ten pierwszy to chyba mój faworyt!Foto: Reserved |
Foto: Reserved |
Foto: Reserved |
Foto: Reserved |
Foto: Mango |
Foto: Orsay |
2. Sztuks
Wspomnienie dzieciństwa. Zawsze mi się podobał, ale za moich młodych lat był uznawany za mocno obciachowy. I mimo, że nie byłam absolutnie odzieżową rebeliantką (ba, wcale nie byłam rebeliantką), to jednak go z dumą nosiłam! Dziś wraca w marynarkach i rozszerzanych spodniach. Retro, w stylu la 70-tych, w moich ulubionych kolorach. Boski! Wybieram marynarki, bo na dzwony nie mam figury ;-) Aha, są też sztruksowe spódniczki i sukienki na szelkach, ale to już zupełnie nie moja bajka.Foto: Bershka |
Foto: Zara |
Foto: Zara |
Foto: Zara |
Powiecie: co to za minimalistyczne must-haves? Tylko futrzak i sztruksy? Ano nie chcę stracić worka pieniędzy, więc chyba ograniczę się do niezbędnego dla odświeżenia mojej garderoby (w której i tak pełno swetrów i szali od zawsze) minimum.
No dobrze, marzy mi się jeszcze parę drobiazgów - jako uzupełnienie jesiennego looku.
3. Pierścionek
Do jesiennych wełenek i tweedów idealnie będzie pasował pierścionek z bursztynem. Podobnie jak sztruks, bursztyn może nieść złe skojarzenia z czasów dzieciństwa ;-) Ja nie mam z tym problemu i uważam, że w tym wydaniu ten miodowy kamień prezentuje się idealnie! Marzenie!!!Foto: W.Kruk |
4. Książka
Nie byłabym sobą, gdybym jesienią nie zaopatrzyła się w jakieś opasłe tomisko spod znaku Taschen, Phaidon lub Gestalten.
Moje typy
- nowy album duetu fotograficznego, który uwielbiam: Mert Alas & Marcus Piggott
https://www.taschen.com/pages/en/catalogue/photography/all/05342/facts.mert_alas_and_marcus_piggott.htm
- Książka "Hit the road" - kto śledzi moje insta, wie, dlaczego :-)
https://gestalten.com/collections/escape/products/hit-the-road
- Kate by Mario Sorrenti - moja ulubiona modelka na niepublikowanych dotąd zdjęciach swojego ex-chłopaka. Must!
http://uk.phaidon.com/store/photography/kate-signed-edition-9780714877624/
Jesień zapowiada się nadzwyczaj przyjemnie!
A jakie są Wasze wrześniowe marzenia?