Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Home
  • PLAKATY
    • o plakatach
    • sklep
  • podróże
  • ZDROWIE
    • sport
    • dieta
    • cukrzyca
  • inspiracje
instagram bloglovin facebook pinterest dawanda Society

Nudy nie ma

Nie da się ukryć, że jesień już za pasem. Mimo, że wrzesień rozpieszcza słońcem i prognozy pogody na nadchodzące dni są wielce obiecujące, nic nie zmieni faktu, że to już bliżej, niż dalej. Ten rok był wyjątkowo łaskawy, nie pamiętam nawet jakoś przedłużającej się brzydkiej pogody zdaje się od kwietnia czy maja. No serio, tak pięknie to chyba jeszcze nie było!


Ale do rzeczy! Jesień to dla mnie - poza zachwytami nad babim latem - taki czas, że jak wchodzę do sklepu z ciuchami, to nie ma szans, żebym wyszła z niczym... Płaszcze, tweedy, dzianiny, szale, skórzane cieniutkie rękawiczki... Dla tych części garderoby ja po prostu tracę głowę co rok... Letnie fatałaszki tak mocno mnie nie kręcą. Lato najchętniej spędzam w spódnicy Miszkomaszko, t-shircie z nadrukiem i japonkach względnie birkach. Ale jesień... Nie przejdę obojętnie obok wieszaków z wełnianymi płaszczami w Mango NIGDY. Tego wirtualnego również. Piszę do Was, nerwowo oczekując maila, że moje zamówienie z tej hiszpańskiej sieciówki jest już do odebrania. Zgadnijcie, co kliknęłam...

W zeszłym roku poświęciłam nawet sporo czasu (i to z sukcesem!) na znalezienie prawie dokładnie takiego samego płaszcza wełnianego, jaki upatrzyłam sobie na Pintereście (klik). Co lepsze - znalazłam go na olx, 15 km od mojego domu!

Foto: Pinterest
W tym roku jesienne kolekcje najpopularniejszych marek nie rozczarowują. W zasadzie jest tak standardowo, jak co roku. Czyli są moje ulubione jesienne kolory, są wełny, kraty, skóra - również w wersji ekologicznej. Są sukienki boho, tylko już w połączeniu z płaszczami, swetrzyskami, kozakami.

Ale są dwie rzeczy, których dawno nie było!

1. Płaszcz futrzak

Mega mi się marzył od dawna!!! Choć już teraz, gdy widzę go w ofercie dosłownie chyba każdej sieciówki, to stał się jakby mniej pożądany... No nic, przyszła moda, wszyscy go mają w ofercie. Ale muszę przyznać, że z chęcią przytuliłabym dosłownie każdego miśka z przedstawionych poniżej, a ten pierwszy to chyba mój faworyt!

Foto: Reserved
Foto: Reserved

Foto: Reserved

Foto: Reserved
Foto: Mango
Foto: Orsay

2. Sztuks

Wspomnienie dzieciństwa. Zawsze mi się podobał, ale za moich młodych lat był uznawany za mocno obciachowy. I mimo, że nie byłam absolutnie odzieżową rebeliantką (ba, wcale nie byłam rebeliantką), to jednak go z dumą nosiłam! Dziś wraca w marynarkach i rozszerzanych spodniach. Retro, w stylu la 70-tych, w moich ulubionych kolorach. Boski! Wybieram marynarki, bo na dzwony nie mam figury ;-) Aha, są też sztruksowe spódniczki i sukienki na szelkach, ale to już zupełnie nie moja bajka.

Foto: Bershka

Foto: Zara

Foto: Zara

Foto: Zara

Powiecie: co to za minimalistyczne must-haves? Tylko futrzak i sztruksy? Ano nie chcę stracić worka pieniędzy, więc chyba ograniczę się do niezbędnego dla odświeżenia mojej garderoby (w której i tak pełno swetrów i szali od zawsze) minimum.

No dobrze, marzy mi się jeszcze parę drobiazgów - jako uzupełnienie jesiennego looku.

3. Pierścionek

Do jesiennych wełenek i tweedów idealnie będzie pasował pierścionek z bursztynem. Podobnie jak sztruks, bursztyn może nieść złe skojarzenia z czasów dzieciństwa ;-) Ja nie mam z tym problemu i uważam, że w tym wydaniu ten miodowy kamień prezentuje się idealnie! Marzenie!!!

Foto: W.Kruk

4. Książka


Nie byłabym sobą, gdybym jesienią nie zaopatrzyła się w jakieś opasłe tomisko spod znaku Taschen, Phaidon lub Gestalten.

Moje typy


- nowy album duetu fotograficznego, który uwielbiam: Mert Alas & Marcus Piggott
https://www.taschen.com/pages/en/catalogue/photography/all/05342/facts.mert_alas_and_marcus_piggott.htm

- Książka "Hit the road" - kto śledzi moje insta, wie, dlaczego :-)
https://gestalten.com/collections/escape/products/hit-the-road

- Kate by Mario Sorrenti - moja ulubiona modelka na niepublikowanych dotąd zdjęciach swojego ex-chłopaka. Must!
http://uk.phaidon.com/store/photography/kate-signed-edition-9780714877624/

Jesień zapowiada się nadzwyczaj przyjemnie!

A jakie są Wasze wrześniowe marzenia?




Share
Tweet
Pin
Share
Brak komentarzy

Nadszedł wrzesień. Upragniony z różnych powodów. Po dwóch miesiącach spędzonych non stop z moimi dziewczynami serio tęskniłam za codzienną bieganiną, rutyną, ale za to z dużą dawką czasu tylko dla mnie. To były nasze pierwsze "prawdziwe" wakacje (uwaga, to ironia). Czyli takie, które zaczęły się wraz z dniem zakończenia roku szkolnego, a skończyły - no, tym razem nie z pierwszym, ale z 3 września. A nie tak, jak było do tej pory, czyli wtedy, kiedy nam się zachciało.


Jak wyglądało nasze życie, gdy mieliśmy w domu przedszkolaki? Ano gonitwa o poranku - owszem, ale bez przesady, bo do przedszkola można przecież przyjechać na 8, na 9 czy jak tam pasuje. Nikt głowy nie urywał. Wakacje w maju czy w październiku? Proszę bardzo, nie ma sprawy. Wszędzie pusto, pogoda idealna, bilety lotnicze i noclegi tanie. Przedszkole otwarte w lipcu i sierpniu, dzieci zagospodarowane, czas na pracę jest. Wypady "w Polskę" w weekendy, czasem takie czterodniowe, a dalsze wyjazdy tylko "poza sezonem". Pełen luz i dowolność.

Milena poszła do szkoły rok temu, Nina właśnie rozpoczęła swoją przygodę. Czyli dwa miesiące z hakiem do zagospodarowania. Niemalże wprost z zakończenia roku szkolnego Mili ruszyliśmy na pierwszy wyjazd. Wszystko opiszę w kolejnych postach, bo sekcja "Podróże" na blogu jest jedną z popularniejszych. Teraz tylko w telegraficznym skrócie w ramach zapowiedzi kolejnych wpisów.

Tak więc najpierw dwa tygodnie w Chorwacji. Wymarzony od lat rejs jachtem, czekaliśmy, aż dziewczyny trochę podrosną. Było fantastycznie, będziemy chcieli to powtórzyć! Potem tydzień na lądzie, też Chorwacja. Dom z basenem i obłędnym widokiem, relaks na maksa plus orgie kulinarne, o co w Chorwacji nietrudno.










Wszystko fajnie, tyle, że 8 lipca już byliśmy z powrotem. A to dopiero początek wakacji! Kolejne 3,5 tygodnia spędziłam z moimi cudownymi skądinąd córkami w wymiarze 24h na dobę, full time. Oto nasze atrakcje: wspólne wypady do Auchan i Ikea (moje dzieci nigdy tam nie były, więc to były serio atrakcje!!!), rozgrywki FIFA (uwielbiają oglądać z nami mecze, ale to chyba kwestia obowiązkowego wówczas pop cornu, a nie fascynacji piłką), lekcje pływania i jazdy konnej, które udało się jakoś ogarnąć mimo wakacji. Co jeszcze... Aha, zabierałam je na wszystkie wizyty lekarskie, na jakie akurat byłam zapisana, co też stanowiło dla nich dość zabawny punkt programu ;-)

Udało nam się wyskoczyć do Łodzi, którą uwielbiam, do Puszczy Białowieskiej oraz spędzić przedłużony weekend na Mazurach z wypadem nad nasze morze.






I potem kolejny dłuższy wyjazd. Wymarzona Dania! O tym kierunku myślałam od dawna. Byliśmy już ze dwa czy trzy razy w Holandii i trochę pojeździliśmy po jej wybrzeżu. Bardzo mi się podobają te północne klimaty, chciałam ich więcej. Ja w ogóle kocham morze, w każdym wydaniu. No i Dania to Legoland, czyli wiadomo ;-) Z Danii niestety wygoniła nas po paru dniach słabsza pogoda, więc uciekliśmy do Niemiec, które również kocham, ale niedosyt duńskich wydm i szerokich plaż pozostał.










Ostatni tydzień wakacji należał do półkolonii w stajni.

Uff, jakoś to udało się ogarnąć, ale nie powiem - z radością powitałam wrzesień. Jak bardzo elastyczna nie byłaby moja praca, potrzebuje ona jednak skupienia, ciszy i tzw. świętego spokoju. Sięgam więc z radością i nową energią po wszystkie odłożone na dwa miesiące projekty i mam nadzieję zalać w końcu NudyNieMa design falą nowych grafik. Pomysły kipią w głowie w każdym razie.

Wrzesień witam też z radością, bo zwyczajnie kocham ten miesiąc. Z jednej strony to już zapowiedź jesieni i - w dalszej perspektywie - zimy, której miłością nawet niewielką nie darzę, ale mimo wszystko lubię te rześkie poranki i wieczory, to inne już światło, dojrzewające na naszych winoroślach owoce, wszechobecną dynię, grzyby i tę nutkę nostalgii i już budzącej się tęsknoty za latem, które przecież jeszcze trwa, ale wiemy, że to ostatnie chwile.

Share
Tweet
Pin
Share
Brak komentarzy
Nowsze wpisy
Poprzednie wpisy

O mnie

O mnie
Mam na imię Magda, znajomi mówią na mnie Megi. Jestem mamą dwóch córek (Niny oraz chorej na cukrzycę typu 1 Mileny). Uwielbiam podróżować (ale jeszcze bardziej wracać do domu), dobrze zjeść i pobiegać po lesie. Wiele lat temu uciekłam z miasta, potem z korporacji i były to chyba dwie najlepsze decyzje mojego życia. Realizuję się w projektowaniu minimalistycznych plakatów do dekoracji wnętrz. Jestem uzależniona od espresso i nie wstydzę się do tego przyznać.

Bądź na bieżąco!

  • Instagram
  • Pinterest
  • Facebook
  • Bloglovin
  • Society
  • DAWANDA

Kategorie

  • inspiracje
  • podróże
  • plakaty
  • sport
  • cukrzyca

Ostatnie na blogu

Facebook

Nudy nie ma

Archiwum

  • ►  2020 (6)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2019 (5)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ▼  2018 (3)
    • ►  listopada (1)
    • ▼  września (2)
      • Jesienne must-haves a.d. 2018
      • Witaj szkoło, czyli dlaczego cieszę się z początku...
  • ►  2017 (8)
    • ►  października (2)
    • ►  września (3)
    • ►  sierpnia (3)
  • ►  2016 (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2015 (10)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (1)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2014 (26)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2013 (34)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (7)
    • ►  września (7)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (8)
Instagram Facebook Bloglowin Pinterest Dawanda society6
JESTEM NA @INSTAGRAM

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates