Nie wiem, dlaczego tak jest, ale za wishlisty zabieram się zawsze jesienią! Czy to chłodny powiew zza okna, czy przeczucie nadchodzącej nostalgii i tęsknoty za latem, które było tak łaskawe w tyle dobroci, rozpieszczało słońcem, słodkimi owocami, podróżami i innymi cudownymi doświadczeniami. Ale od kilku dni przyłapuję się na tym, że jakoś bym sobie tę nadchodzącą porę roku, do której nie pałam zbyt wielką miłością (o kolejnej nie wspominając) osłodziła.
Tak więc z zainteresowaniem zaczynam przeglądać najnowsze kolekcje ulubionych firm ciuchowych (nie potrafię odmówić tym dużym grubym swetrzyskom i szalom), stwierdzam, że akurat kończą mi się ulubione perfumy (a w ogóle to żadne z tych, które mam nie pasują do aktualnego nastroju), rozglądam się po mojej od trzech lat nie wykończonej pracowni i zastanawiam się, jak by to wnętrze w końcu urządzić tak, aby było idealne.
Póki jednak zmienię czas na zimowy, wskoczę w grube swetry i rozłożę się przed kominkiem na skórze niedźwiedzia (no dobra, z tym niedźwiedziem to żartuję), mam jeszcze nadzieję wypić w niejeden weekend nieśpieszną poranną kawę na tarasie. Od dawna mi się już to nie udaje, gdyż nie tylko poranki, ale całe dnie są - łagodnie rzecz ujmując - rześkie, ale cały czas liczę na polską złotą jesień, która pozwoli nam znowu spędzać dużo czasu w ogrodzie. Tak więc na tę poranną wymarzoną kawę pragnę mieć stosowny poranny outfit. Wiszą u mnie w łazience dwa bardzo miłe, grube i nawet ładne szlafroki, ale ja jakoś widzę się aktualnie bardziej zwiewnie i na elegancko, a konkretnie to w szlafroku od Yellow Meadow. Tylko zobaczcie, jaka bajka!
Zdjęcia: Yellow Meadow |
DOKŁADNIE o coś takiego mi chodzi!
Do tej kawy przyda się dobra lektura. Jako kawomaniak oszalałam, gdy zobaczyłam u paru osób na insta niedostępną jeszcze (!) książkę Kawa. Instrukcja obsługi najpopularniejszego napoju na świecie. Ja też ją chcę!!!
Jak już przy książkach jesteśmy (a te kupuję nałogowo, tylko z czasem na czytanie potem gorzej), to wzdycham i wpiszę jak nic na listę do Św. Mikołaja książkę 100 Great Danes. Jest piękna! Mikołaju, ładnie poproszę!!!
Zdjęcia pochodzą z portalu fashionaddict.dk oraz 100greatdanes.com |
Wspominałam o perfumach, prawda? Nie wąchałam, ale jestem PEWNA, że pachną obłędnie najnowsze pachnidła od Jo Malone! Na początku września odbyła się premiera dwóch zapachów: English Oak&Hazelnut oraz English Oak&Redcurrant. Bazą obu jest absolut z prażonego drewna dębowego (how cool is that?!?). Baaardzo podoba mi się ponadto promowana przez Jo Malone filozofia Fragrance Combining, według której zapachy można nosić osobno lub łączyć ze sobą. Nawiasem mówiąc, na taką koncepcję wpadłam wraz z koleżanką lata temu i do dziś nie raz zdarza mi się psiknięcie się więcej, niż jednym zapachem.
Zdjęcie pochodzi z bloga niechmowiazdjecia.com |
Bez kolejnych perfum może i się obędę (choć niechętnie), ale kalendarz muszę mieć. Ten na ścianę zrobię sama (no właśnie, już czas zabrać się za pracę!), ale ten na biurko do zapisywania kupuję od lat w Taschen lub teNeues. Na ten rok wybieram ten:
Jaram się niesamowicie, bo w październiku wybieram się z koleżanką do Berlina! To moje ukochane miasto, absolutny numer jeden w Europie! Celem wyjazdu jest wystawa Mario Testino w Helmut Newton Foundation. Mam nadzieję, że mają tam sklepik i kupię jakiś plakat. Taki poniżej na przykład to moje marzenie. Dawna wystawa w Paryżu, a zdjęcie kultowe.
Zdjęcie: Pinterest |
Już to przy jakiejś okazji tu pisałam, ale mam ogromną słabość do zegarków. Mam trzy i to jest absolutnie wystarczająca ilość, ale właśnie ostatnio wpadło mi w oko to cudo:
Miłość od pierwszego wejrzenia!
No dobrze, to chyba koniec na dziś. Muszę tylko jeszcze wybrać jakiś ciepły sweter. Szukam inspiracji, chcę coś dużego, puchatego i nie koniecznie w kolorach, które wybierałam do tej pory, czyli szary i beżowy. Może coś poradzicie?
A jakie są Wasze jesienne must-haves?
Linki:
1. Szlafrok