Grudniowy prezentownik, wish lista, must haves czy jak to tam nazywacie

przez - listopada 23, 2018

Od paru lat nie piszę listu do Św. Mikołaja, tylko zabieram się za blogową grudniową wish listę. Wróć! Na taką listę nachodzi mnie w zasadzie już wraz z pojawieniem się pierwszych oznak jesieni. Ciekawe, że jakoś w wiosenno-letniej aurze się bez niej obchodzę. A przecież mogłabym układać również wish listę urodzinową (świętuję w kwietniu). 

Tak czy inaczej mój prezentownik nie jest gruntownym przeglądem rynku produktów wszelakich, sporządzany co roku przez wiele blogerek, układany kolorystycznie i wyglądający przepięknie i elegancko (co szanuję oczywiście), tylko jest to po prostu moja subiektywna i najprawdziwsza lista marzeń! Rzeczy, do których wzdycham (często od dawna) albo takie, pragnienie których wywołane jest zmieniającą się aurą, melancholią tudzież po prostu przekartkowaniem Vogue'a i zobaczeniem czegoś "wow". Grunt, że teraz właśnie daję sobie przyzwolenie, aby marzyć o wielu pięknych rzeczach. Mikołaj i tak mi przecież wszystkiego nie przyniesie, a to uprzejme z mojej strony dawać mu taki wybór, nie? ;-) A Wy możecie się śmiało inspirować.


Tak więc zaczynamy. Ale tytułem wstępu: tak sobie myślę, że mi to chyba wyjątkowo łatwo kupić prezent... Zawsze, ale to zawsze sprawdzi się piękna książka, płyta winylowa, perfumy i biżuteria. Chyba banalne, ale cóż poradzę - widać jestem nieskomplikowaną kobietą! :-)



Biżuteria

W temacie biżuterii jest ze mną dokładnie tak, jak w temacie ubrań. Wciąż miotam się pomiędzy wysmakowanym minimalizmem spod znaku Calvin Klein, a czymś, co wygląda, jak vintage albo - jeszcze lepiej - jest autentycznym vintage! A że wraz z nadejściem zimna i szarzyzny wybieram właśnie jako przeciwwagę do nich kolor, wzór i generalnie "na bogato", to z chęcią przygarnę jakiś damski sygnet, notabene bardzo en vogue ostatnio. Na Instagramie - tym nieprzebranym źródle inspiracji i wszelkiego zła - wypatrzyłam markę LAU (Love Art Urban) i tam.... oooo, tam to ja mam co wybrać! W oko wpadł mi ponadto piękny pierścionek z kwarcem Artelioni.

Perfumy

Równie miły temat, co biżuteria. Z tym, że tu już jest trochę łatwiej, bo od lat, niezależnie od pory roku, wybieram intensywne, raczej drzewno-waniliowe i słodkie zapachy. Aha, wymogiem jest również piękna minimalistyczna butelka, ale jeśli coś mnie absolutnie zachwyci, to robię się ugodowa. Szaleję obecnie właśnie za perfumami Aura od Muglera oraz Rouge od Narciso Rodriguez.

Albumy, książki do czytania, kalendarze

W dobie Instagrama i Pinteresta, szukając inspiracji, można tam znaleźć wszystko, co się tylko wymyśli. Ale moje półki w bibliotece nadal (dosłownie!) uginają się od albumów. Architektura, interior design - większość pochodzi sprzed 11 lat, czyli czasów budowy naszego domu, ale nadal kupuję piękne książki z tej dziedziny, bo dobra architektura i wnętrza to moja pasja. Teraz przybywa dodatkowo pozycji o fotografii czy grafice i nadal jestem w stanie absolutnie przepaść w księgarni, o internecie nie mówiąc. Kocham duże, pięknie wydane książki i za nic nie przedłożę skrolowania ekranu ponad dotyk i zapach papieru. Dlatego w wydawnictwach takich, jak Phaidon, Rizzoli, Taschen, Te Neues i Gestalten jestem w stanie puścić każdą kasę.

Oto kilka wybranych pozycji. Każda z nich przyspieszy bicie mego serca:
"Taken!", Te Neues
"The great outdoors", Gestalten
"Przewodnik Urban Guide", Label
"Extraordinary records", Taschen

Zrobiłam jakiś czas temu taką grafikę z jednym z moich ulubionych cytatów. Wisi u mnie w domu, w dużym formacie.


Oczywiście to jest trochę z przymrużeniem oka. Bo ja uwielbiam czytać! I mimo, że boleję, że nie mam na to wystarczająco dużo czasu, to wciąż jestem zdaje się sporo powyżej średniej krajowej, jeśli chodzi o liczbę przeczytanych w roku książek. Ale prawda jest taka, że ja zdecydowanie patrzę na świat obrazami! Piękne kadry to niezbędna karma dla mojej duszy. W kolejnym wcieleniu będę fotografem.

Ale wracając do czytania, to jako zwolenniczka nauki jako takiej, naukowego wyjaśniania zjawisk, rozprawiania się z pseudonauką oraz przede wszystkim jako psychofanka portalu popularnonaukowego Crazy Nauka właśnie kupiłam sobie sama w prezencie polecaną przez nich książkę "Początki (prawie) wszystkiego" i nie mogę się doczekać, aż ją zacznę czytać!

Jeśli chodzi o kalendarz książkowy, to ja od lat kilkunastu jestem wierna jednemu modelowi. To jest tzw. diary od Te Neues (kiedyś jeszcze robił takie Taschen), bardzo wygodny, ze sprężyną. W tym roku wybieram wersję ze zdjęciami Londynu.

Zaś odnośnie kalendarza na ścianę, to również od dawna jestem bardzo wierna. A mianowicie swojej marce, hehe ;-) Ale tego kalendarza nie mogę Wam jeszcze podlinkować, bo będzie dostępny w sklepie dopiero od przyszłego tygodnia.

EDIT: zgodnie z obietnicą kalendarze są już dostępne! Proszę bardzo, link klik.


Vinyle

Ostatnią pozycją w albumach powyżej, czyli książką "Extraordinary records" nawiążę do mojej kolejnej zajawki - jak to mówi młodzież. A może już tak nie mówi...? W każdym razie w tym roku na urodziny dostałam od męża jeden z najlepszych prezentów urodzinowych ever (o ile nie najlepszy!), czyli absolutnie kultowy Gramofon Daniel z polskiej Unitry. Możecie sobie o nim poczytać tu. Tak czy inaczej od tego momentu kolekcjonuję płyty winylowe. Najbardziej kręci mnie wyszukiwanie perełek na pchlich targach. To jest mój must na wszelkich wycieczkach miejskich. Najnowszy nabytek to Grace Jones z Mediolanu. Tak czy inaczej nie mam jeszcze setki płyt (ale w nadchodzącym roku z pewnością do niej dociągnę), a lista marzeń wciąż długa, więc jest to nadal bardzo dobry prezent, święty Mikołaju.

Bielizna

Dziś, dosłownie dziś, natknęłam się na Instagramie (a gdzieżby indziej!) na polską markę bielizny. Cudownie obłędnej, tak boskiej, że nie wiem, dlaczego ja się dowiaduję o niej dopiero dzisiaj! Tak więc święty Mikołaju - poproszę cokolwiek, bo podoba mi się tam WSZYSTKO!!!

Greenery

To teraz z innej beczki. Od jakiegoś czasu zaliczam się do #plantslovers. W moim domu powoli, aczkolwiek konsekwentnie pojawia się coraz więcej roślin. Moje aktualne marzenie to bananowiec (uwaga, to nie palma!). Piękny, ale ponoć niełatwy w uprawie.

Uff, trochę się tego zebrało. Ale szczerze mówiąc mam jeszcze kilka pozycji na liście... Ale to może już w drugiej części wpisu.


I tradycyjnie zapraszam Was do mojego sklepu www.nudyniema.pl - tam szaleje obecnie Black Friday ze zniżką 25% NA WSZYSTKO, więc możecie się obkupić w plakaty do wnętrz dziecięcych i dorosłych.

Zaś poniżej znajdują się linki do wszystkich wcześniejszych prezentowników tudzież moich plakatowych poradników prezentowych:

https://nudyniema.blogspot.com/2018/09/jesienne-must-haves-ad-2018.html
https://nudyniema.blogspot.com/2017/10/w-poszukiwaniu-jesiennego-paszcza.html
https://nudyniema.blogspot.com/2017/09/moje-jesienne-must-haves.html
https://nudyniema.blogspot.com/2016/01/plakat-jako-prezent-dla-babci-i-dziadka.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/12/poradnik-prezentowy-nudyniema-design.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/12/poradnik-prezentowy-nudyniema-design_16.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/11/moja-grudniowa-wishlista.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/11/pomysy-na-prezent-dla-dziewczynki-moj.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/11/moja-listopadowa-wishlista.html
https://nudyniema.blogspot.com/2014/12/nowosci-plakatowe-idealny-prezent-pod.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/01/pomys-na-prezent-walentynkowy.html


Powiązane wpisy

0 komentarze