Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Home
  • PLAKATY
    • o plakatach
    • sklep
  • podróże
  • ZDROWIE
    • sport
    • dieta
    • cukrzyca
  • inspiracje
instagram bloglovin facebook pinterest dawanda Society

Nudy nie ma

Od paru lat nie piszę listu do Św. Mikołaja, tylko zabieram się za blogową grudniową wish listę. Wróć! Na taką listę nachodzi mnie w zasadzie już wraz z pojawieniem się pierwszych oznak jesieni. Ciekawe, że jakoś w wiosenno-letniej aurze się bez niej obchodzę. A przecież mogłabym układać również wish listę urodzinową (świętuję w kwietniu). 

Tak czy inaczej mój prezentownik nie jest gruntownym przeglądem rynku produktów wszelakich, sporządzany co roku przez wiele blogerek, układany kolorystycznie i wyglądający przepięknie i elegancko (co szanuję oczywiście), tylko jest to po prostu moja subiektywna i najprawdziwsza lista marzeń! Rzeczy, do których wzdycham (często od dawna) albo takie, pragnienie których wywołane jest zmieniającą się aurą, melancholią tudzież po prostu przekartkowaniem Vogue'a i zobaczeniem czegoś "wow". Grunt, że teraz właśnie daję sobie przyzwolenie, aby marzyć o wielu pięknych rzeczach. Mikołaj i tak mi przecież wszystkiego nie przyniesie, a to uprzejme z mojej strony dawać mu taki wybór, nie? ;-) A Wy możecie się śmiało inspirować.


Tak więc zaczynamy. Ale tytułem wstępu: tak sobie myślę, że mi to chyba wyjątkowo łatwo kupić prezent... Zawsze, ale to zawsze sprawdzi się piękna książka, płyta winylowa, perfumy i biżuteria. Chyba banalne, ale cóż poradzę - widać jestem nieskomplikowaną kobietą! :-)



Biżuteria

W temacie biżuterii jest ze mną dokładnie tak, jak w temacie ubrań. Wciąż miotam się pomiędzy wysmakowanym minimalizmem spod znaku Calvin Klein, a czymś, co wygląda, jak vintage albo - jeszcze lepiej - jest autentycznym vintage! A że wraz z nadejściem zimna i szarzyzny wybieram właśnie jako przeciwwagę do nich kolor, wzór i generalnie "na bogato", to z chęcią przygarnę jakiś damski sygnet, notabene bardzo en vogue ostatnio. Na Instagramie - tym nieprzebranym źródle inspiracji i wszelkiego zła - wypatrzyłam markę LAU (Love Art Urban) i tam.... oooo, tam to ja mam co wybrać! W oko wpadł mi ponadto piękny pierścionek z kwarcem Artelioni.

Perfumy

Równie miły temat, co biżuteria. Z tym, że tu już jest trochę łatwiej, bo od lat, niezależnie od pory roku, wybieram intensywne, raczej drzewno-waniliowe i słodkie zapachy. Aha, wymogiem jest również piękna minimalistyczna butelka, ale jeśli coś mnie absolutnie zachwyci, to robię się ugodowa. Szaleję obecnie właśnie za perfumami Aura od Muglera oraz Rouge od Narciso Rodriguez.

Albumy, książki do czytania, kalendarze

W dobie Instagrama i Pinteresta, szukając inspiracji, można tam znaleźć wszystko, co się tylko wymyśli. Ale moje półki w bibliotece nadal (dosłownie!) uginają się od albumów. Architektura, interior design - większość pochodzi sprzed 11 lat, czyli czasów budowy naszego domu, ale nadal kupuję piękne książki z tej dziedziny, bo dobra architektura i wnętrza to moja pasja. Teraz przybywa dodatkowo pozycji o fotografii czy grafice i nadal jestem w stanie absolutnie przepaść w księgarni, o internecie nie mówiąc. Kocham duże, pięknie wydane książki i za nic nie przedłożę skrolowania ekranu ponad dotyk i zapach papieru. Dlatego w wydawnictwach takich, jak Phaidon, Rizzoli, Taschen, Te Neues i Gestalten jestem w stanie puścić każdą kasę.

Oto kilka wybranych pozycji. Każda z nich przyspieszy bicie mego serca:
"Taken!", Te Neues
"The great outdoors", Gestalten
"David Bowie. The Man Who Fell to Earth", Taschen
"Przewodnik Urban Guide", Label
"Extraordinary records", Taschen

Zrobiłam jakiś czas temu taką grafikę z jednym z moich ulubionych cytatów. Wisi u mnie w domu, w dużym formacie.


Oczywiście to jest trochę z przymrużeniem oka. Bo ja uwielbiam czytać! I mimo, że boleję, że nie mam na to wystarczająco dużo czasu, to wciąż jestem zdaje się sporo powyżej średniej krajowej, jeśli chodzi o liczbę przeczytanych w roku książek. Ale prawda jest taka, że ja zdecydowanie patrzę na świat obrazami! Piękne kadry to niezbędna karma dla mojej duszy. W kolejnym wcieleniu będę fotografem.

Ale wracając do czytania, to jako zwolenniczka nauki jako takiej, naukowego wyjaśniania zjawisk, rozprawiania się z pseudonauką oraz przede wszystkim jako psychofanka portalu popularnonaukowego Crazy Nauka właśnie kupiłam sobie sama w prezencie polecaną przez nich książkę "Początki (prawie) wszystkiego" i nie mogę się doczekać, aż ją zacznę czytać!

Jeśli chodzi o kalendarz książkowy, to ja od lat kilkunastu jestem wierna jednemu modelowi. To jest tzw. diary od Te Neues (kiedyś jeszcze robił takie Taschen), bardzo wygodny, ze sprężyną. W tym roku wybieram wersję ze zdjęciami Londynu.

Zaś odnośnie kalendarza na ścianę, to również od dawna jestem bardzo wierna. A mianowicie swojej marce, hehe ;-) Ale tego kalendarza nie mogę Wam jeszcze podlinkować, bo będzie dostępny w sklepie dopiero od przyszłego tygodnia.

EDIT: zgodnie z obietnicą kalendarze są już dostępne! Proszę bardzo, link klik.


Vinyle

Ostatnią pozycją w albumach powyżej, czyli książką "Extraordinary records" nawiążę do mojej kolejnej zajawki - jak to mówi młodzież. A może już tak nie mówi...? W każdym razie w tym roku na urodziny dostałam od męża jeden z najlepszych prezentów urodzinowych ever (o ile nie najlepszy!), czyli absolutnie kultowy Gramofon Daniel z polskiej Unitry. Możecie sobie o nim poczytać tu. Tak czy inaczej od tego momentu kolekcjonuję płyty winylowe. Najbardziej kręci mnie wyszukiwanie perełek na pchlich targach. To jest mój must na wszelkich wycieczkach miejskich. Najnowszy nabytek to Grace Jones z Mediolanu. Tak czy inaczej nie mam jeszcze setki płyt (ale w nadchodzącym roku z pewnością do niej dociągnę), a lista marzeń wciąż długa, więc jest to nadal bardzo dobry prezent, święty Mikołaju.

Bielizna

Dziś, dosłownie dziś, natknęłam się na Instagramie (a gdzieżby indziej!) na polską markę bielizny. Cudownie obłędnej, tak boskiej, że nie wiem, dlaczego ja się dowiaduję o niej dopiero dzisiaj! Tak więc święty Mikołaju - poproszę cokolwiek, bo podoba mi się tam WSZYSTKO!!!

Greenery

To teraz z innej beczki. Od jakiegoś czasu zaliczam się do #plantslovers. W moim domu powoli, aczkolwiek konsekwentnie pojawia się coraz więcej roślin. Moje aktualne marzenie to bananowiec (uwaga, to nie palma!). Piękny, ale ponoć niełatwy w uprawie.

Uff, trochę się tego zebrało. Ale szczerze mówiąc mam jeszcze kilka pozycji na liście... Ale to może już w drugiej części wpisu.


I tradycyjnie zapraszam Was do mojego sklepu www.nudyniema.pl - tam szaleje obecnie Black Friday ze zniżką 25% NA WSZYSTKO, więc możecie się obkupić w plakaty do wnętrz dziecięcych i dorosłych.

Zaś poniżej znajdują się linki do wszystkich wcześniejszych prezentowników tudzież moich plakatowych poradników prezentowych:

https://nudyniema.blogspot.com/2018/09/jesienne-must-haves-ad-2018.html
https://nudyniema.blogspot.com/2017/10/w-poszukiwaniu-jesiennego-paszcza.html
https://nudyniema.blogspot.com/2017/09/moje-jesienne-must-haves.html
https://nudyniema.blogspot.com/2016/01/plakat-jako-prezent-dla-babci-i-dziadka.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/12/poradnik-prezentowy-nudyniema-design.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/12/poradnik-prezentowy-nudyniema-design_16.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/11/moja-grudniowa-wishlista.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/11/pomysy-na-prezent-dla-dziewczynki-moj.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/11/moja-listopadowa-wishlista.html
https://nudyniema.blogspot.com/2014/12/nowosci-plakatowe-idealny-prezent-pod.html
https://nudyniema.blogspot.com/2015/01/pomys-na-prezent-walentynkowy.html


Share
Tweet
Pin
Share
Brak komentarzy

Nie da się ukryć, że jesień już za pasem. Mimo, że wrzesień rozpieszcza słońcem i prognozy pogody na nadchodzące dni są wielce obiecujące, nic nie zmieni faktu, że to już bliżej, niż dalej. Ten rok był wyjątkowo łaskawy, nie pamiętam nawet jakoś przedłużającej się brzydkiej pogody zdaje się od kwietnia czy maja. No serio, tak pięknie to chyba jeszcze nie było!


Ale do rzeczy! Jesień to dla mnie - poza zachwytami nad babim latem - taki czas, że jak wchodzę do sklepu z ciuchami, to nie ma szans, żebym wyszła z niczym... Płaszcze, tweedy, dzianiny, szale, skórzane cieniutkie rękawiczki... Dla tych części garderoby ja po prostu tracę głowę co rok... Letnie fatałaszki tak mocno mnie nie kręcą. Lato najchętniej spędzam w spódnicy Miszkomaszko, t-shircie z nadrukiem i japonkach względnie birkach. Ale jesień... Nie przejdę obojętnie obok wieszaków z wełnianymi płaszczami w Mango NIGDY. Tego wirtualnego również. Piszę do Was, nerwowo oczekując maila, że moje zamówienie z tej hiszpańskiej sieciówki jest już do odebrania. Zgadnijcie, co kliknęłam...

W zeszłym roku poświęciłam nawet sporo czasu (i to z sukcesem!) na znalezienie prawie dokładnie takiego samego płaszcza wełnianego, jaki upatrzyłam sobie na Pintereście (klik). Co lepsze - znalazłam go na olx, 15 km od mojego domu!

Foto: Pinterest
W tym roku jesienne kolekcje najpopularniejszych marek nie rozczarowują. W zasadzie jest tak standardowo, jak co roku. Czyli są moje ulubione jesienne kolory, są wełny, kraty, skóra - również w wersji ekologicznej. Są sukienki boho, tylko już w połączeniu z płaszczami, swetrzyskami, kozakami.

Ale są dwie rzeczy, których dawno nie było!

1. Płaszcz futrzak

Mega mi się marzył od dawna!!! Choć już teraz, gdy widzę go w ofercie dosłownie chyba każdej sieciówki, to stał się jakby mniej pożądany... No nic, przyszła moda, wszyscy go mają w ofercie. Ale muszę przyznać, że z chęcią przytuliłabym dosłownie każdego miśka z przedstawionych poniżej, a ten pierwszy to chyba mój faworyt!

Foto: Reserved
Foto: Reserved

Foto: Reserved

Foto: Reserved
Foto: Mango
Foto: Orsay

2. Sztuks

Wspomnienie dzieciństwa. Zawsze mi się podobał, ale za moich młodych lat był uznawany za mocno obciachowy. I mimo, że nie byłam absolutnie odzieżową rebeliantką (ba, wcale nie byłam rebeliantką), to jednak go z dumą nosiłam! Dziś wraca w marynarkach i rozszerzanych spodniach. Retro, w stylu la 70-tych, w moich ulubionych kolorach. Boski! Wybieram marynarki, bo na dzwony nie mam figury ;-) Aha, są też sztruksowe spódniczki i sukienki na szelkach, ale to już zupełnie nie moja bajka.

Foto: Bershka

Foto: Zara

Foto: Zara

Foto: Zara

Powiecie: co to za minimalistyczne must-haves? Tylko futrzak i sztruksy? Ano nie chcę stracić worka pieniędzy, więc chyba ograniczę się do niezbędnego dla odświeżenia mojej garderoby (w której i tak pełno swetrów i szali od zawsze) minimum.

No dobrze, marzy mi się jeszcze parę drobiazgów - jako uzupełnienie jesiennego looku.

3. Pierścionek

Do jesiennych wełenek i tweedów idealnie będzie pasował pierścionek z bursztynem. Podobnie jak sztruks, bursztyn może nieść złe skojarzenia z czasów dzieciństwa ;-) Ja nie mam z tym problemu i uważam, że w tym wydaniu ten miodowy kamień prezentuje się idealnie! Marzenie!!!

Foto: W.Kruk

4. Książka


Nie byłabym sobą, gdybym jesienią nie zaopatrzyła się w jakieś opasłe tomisko spod znaku Taschen, Phaidon lub Gestalten.

Moje typy


- nowy album duetu fotograficznego, który uwielbiam: Mert Alas & Marcus Piggott
https://www.taschen.com/pages/en/catalogue/photography/all/05342/facts.mert_alas_and_marcus_piggott.htm

- Książka "Hit the road" - kto śledzi moje insta, wie, dlaczego :-)
https://gestalten.com/collections/escape/products/hit-the-road

- Kate by Mario Sorrenti - moja ulubiona modelka na niepublikowanych dotąd zdjęciach swojego ex-chłopaka. Must!
http://uk.phaidon.com/store/photography/kate-signed-edition-9780714877624/

Jesień zapowiada się nadzwyczaj przyjemnie!

A jakie są Wasze wrześniowe marzenia?




Share
Tweet
Pin
Share
Brak komentarzy

Nadszedł wrzesień. Upragniony z różnych powodów. Po dwóch miesiącach spędzonych non stop z moimi dziewczynami serio tęskniłam za codzienną bieganiną, rutyną, ale za to z dużą dawką czasu tylko dla mnie. To były nasze pierwsze "prawdziwe" wakacje (uwaga, to ironia). Czyli takie, które zaczęły się wraz z dniem zakończenia roku szkolnego, a skończyły - no, tym razem nie z pierwszym, ale z 3 września. A nie tak, jak było do tej pory, czyli wtedy, kiedy nam się zachciało.


Jak wyglądało nasze życie, gdy mieliśmy w domu przedszkolaki? Ano gonitwa o poranku - owszem, ale bez przesady, bo do przedszkola można przecież przyjechać na 8, na 9 czy jak tam pasuje. Nikt głowy nie urywał. Wakacje w maju czy w październiku? Proszę bardzo, nie ma sprawy. Wszędzie pusto, pogoda idealna, bilety lotnicze i noclegi tanie. Przedszkole otwarte w lipcu i sierpniu, dzieci zagospodarowane, czas na pracę jest. Wypady "w Polskę" w weekendy, czasem takie czterodniowe, a dalsze wyjazdy tylko "poza sezonem". Pełen luz i dowolność.

Milena poszła do szkoły rok temu, Nina właśnie rozpoczęła swoją przygodę. Czyli dwa miesiące z hakiem do zagospodarowania. Niemalże wprost z zakończenia roku szkolnego Mili ruszyliśmy na pierwszy wyjazd. Wszystko opiszę w kolejnych postach, bo sekcja "Podróże" na blogu jest jedną z popularniejszych. Teraz tylko w telegraficznym skrócie w ramach zapowiedzi kolejnych wpisów.

Tak więc najpierw dwa tygodnie w Chorwacji. Wymarzony od lat rejs jachtem, czekaliśmy, aż dziewczyny trochę podrosną. Było fantastycznie, będziemy chcieli to powtórzyć! Potem tydzień na lądzie, też Chorwacja. Dom z basenem i obłędnym widokiem, relaks na maksa plus orgie kulinarne, o co w Chorwacji nietrudno.










Wszystko fajnie, tyle, że 8 lipca już byliśmy z powrotem. A to dopiero początek wakacji! Kolejne 3,5 tygodnia spędziłam z moimi cudownymi skądinąd córkami w wymiarze 24h na dobę, full time. Oto nasze atrakcje: wspólne wypady do Auchan i Ikea (moje dzieci nigdy tam nie były, więc to były serio atrakcje!!!), rozgrywki FIFA (uwielbiają oglądać z nami mecze, ale to chyba kwestia obowiązkowego wówczas pop cornu, a nie fascynacji piłką), lekcje pływania i jazdy konnej, które udało się jakoś ogarnąć mimo wakacji. Co jeszcze... Aha, zabierałam je na wszystkie wizyty lekarskie, na jakie akurat byłam zapisana, co też stanowiło dla nich dość zabawny punkt programu ;-)

Udało nam się wyskoczyć do Łodzi, którą uwielbiam, do Puszczy Białowieskiej oraz spędzić przedłużony weekend na Mazurach z wypadem nad nasze morze.






I potem kolejny dłuższy wyjazd. Wymarzona Dania! O tym kierunku myślałam od dawna. Byliśmy już ze dwa czy trzy razy w Holandii i trochę pojeździliśmy po jej wybrzeżu. Bardzo mi się podobają te północne klimaty, chciałam ich więcej. Ja w ogóle kocham morze, w każdym wydaniu. No i Dania to Legoland, czyli wiadomo ;-) Z Danii niestety wygoniła nas po paru dniach słabsza pogoda, więc uciekliśmy do Niemiec, które również kocham, ale niedosyt duńskich wydm i szerokich plaż pozostał.










Ostatni tydzień wakacji należał do półkolonii w stajni.

Uff, jakoś to udało się ogarnąć, ale nie powiem - z radością powitałam wrzesień. Jak bardzo elastyczna nie byłaby moja praca, potrzebuje ona jednak skupienia, ciszy i tzw. świętego spokoju. Sięgam więc z radością i nową energią po wszystkie odłożone na dwa miesiące projekty i mam nadzieję zalać w końcu NudyNieMa design falą nowych grafik. Pomysły kipią w głowie w każdym razie.

Wrzesień witam też z radością, bo zwyczajnie kocham ten miesiąc. Z jednej strony to już zapowiedź jesieni i - w dalszej perspektywie - zimy, której miłością nawet niewielką nie darzę, ale mimo wszystko lubię te rześkie poranki i wieczory, to inne już światło, dojrzewające na naszych winoroślach owoce, wszechobecną dynię, grzyby i tę nutkę nostalgii i już budzącej się tęsknoty za latem, które przecież jeszcze trwa, ale wiemy, że to ostatnie chwile.

Share
Tweet
Pin
Share
Brak komentarzy
Nowsze wpisy
Poprzednie wpisy

O mnie

O mnie
Mam na imię Magda, znajomi mówią na mnie Megi. Jestem mamą dwóch córek (Niny oraz chorej na cukrzycę typu 1 Mileny). Uwielbiam podróżować (ale jeszcze bardziej wracać do domu), dobrze zjeść i pobiegać po lesie. Wiele lat temu uciekłam z miasta, potem z korporacji i były to chyba dwie najlepsze decyzje mojego życia. Realizuję się w projektowaniu minimalistycznych plakatów do dekoracji wnętrz. Jestem uzależniona od espresso i nie wstydzę się do tego przyznać.

Bądź na bieżąco!

  • Instagram
  • Pinterest
  • Facebook
  • Bloglovin
  • Society
  • DAWANDA

Kategorie

  • inspiracje
  • podróże
  • plakaty
  • sport
  • cukrzyca

Ostatnie na blogu

Facebook

Nudy nie ma

Archiwum

  • ►  2020 (6)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2019 (5)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ▼  2018 (3)
    • ▼  listopada (1)
      • Grudniowy prezentownik, wish lista, must haves czy...
    • ►  września (2)
      • Jesienne must-haves a.d. 2018
      • Witaj szkoło, czyli dlaczego cieszę się z początku...
  • ►  2017 (8)
    • ►  października (2)
    • ►  września (3)
    • ►  sierpnia (3)
  • ►  2016 (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2015 (10)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (1)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2014 (26)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2013 (34)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (7)
    • ►  września (7)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (8)
Instagram Facebook Bloglowin Pinterest Dawanda society6
JESTEM NA @INSTAGRAM

Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates