Nasz rok 2018 w podróżach

przez - stycznia 21, 2019

O ile się nie mylę, w październiku zeszłego roku miałam już wpisane w kalendarz trzy podróże zaplanowane na rok 2019, z czego jedna tak na prawdę wymyślona była wiele miesięcy wcześniej. Uwielbiam wyjeżdżać. Blisko, daleko, samochodem, samolotem, mieszkać w hotelu i pod namiotem. Kocham poznawać nowe miejsca, nieznane kuchnie, obserwować ludzi. Wiem, to banał, prawie każdy to lubi. No nic nie poradzę, jestem najwyraźniej typowa. Przynajmniej w tym obszarze ;-)


Na blogu sekcja podróże  wygląda póki co skromnie, ale mam plan ją rozwinąć. Po pierwsze dlatego, że traktuję tego bloga jako swoisty pamiętnik i chcę uwiecznić w ten sposób moje wspomnienia i emocje związane z odwiedzanymi miejscami, a po drugie te nieliczne wpisy cieszyły się niemałym powodzeniem. Po sobie wiem, jak dużą pomocą są blogi dla osób szukających informacji o miejscu, do którego chce się wyjechać. Ja sama planując podróż zaczynam właśnie od lektury blogów. Zarówno tych z gatunku podróżniczych, które śledzę na co dzień, jak tych, na które trafiam przypadkiem, szukając informacji o danym miejscu. Od tego zaczynam research. Dopiero potem kupuję przewodnik. Tak, serio nadal kupuję przewodniki. Zdarzyło mi się również na tyle mocno zainspirować czyimiś wpisami, że spontanicznie zakupiłam bilety na samolot.

Zatem zabieram się za wspominanie roku 2018. Był dla nas bardzo łaskawy podróżniczo.

Zima. Narty? Nie, do słońca!

Nie lubię zimy, nie ukrywam tego. Nie wzruszają mnie białe zaspy, urocze widoczki, ośnieżone świerki za oknem, no serio - nie. Oczywiście ładniej to wygląda, niż wczesnowiosenne szarości i błotko, ale jak dla mnie ta pora roku jest zbędna. Zimę bojkotuję i jak tylko mogę, to od niej uciekam. Na nartach nie jeżdżę, jedyne, co szczerze kocham, to biegówki i w latach "przed dziećmi" przeszusowaliśmy z małżem niezmierzone kilometry po lasach w naszej okolicy. A trzeba Wam wiedzieć, że mieszkamy w miejscu idealnym na narty biegowe właśnie. Tak czy inaczej od kiedy pamiętam, wyjeżdżamy zawsze z mężem w styczniu/ lutym, ale do słońca.

W tym roku, podobnie, jak w poprzednim i trzy lata temu, wybieramy się do Tajlandii. Akurat o naszym zeszłorocznym wyjeździe udało mi się napisać post (link). Muszę powiedzieć, że ten kraj chyba nigdy mi się nie znudzi. Piękne i puste plaże! Ale zaznaczam, że trzeba zrobić porządny research, żeby nie trafić na tłumy naszych wschodnich sąsiadów albo tłumy w ogóle. Boska kuchnia! No słowo daję, że tajszczyznę mogę jeść przez cały rok. Do tego w Tajlandii można się pysznie najeść za grosze. Piękne egzotyczne widoki. Tajski masaż, który również kosztuje tyle, co nic! Przemili i uśmiechnięci ludzie. Mam wymieniać dalej? Dla mnie to w każdym razie wystarczające powody, żeby zaraz po wakacjach letnich bukować lot do Bangkoku i zacząć planowanie. Póki co nie znalazłam lepszej destynacji na na ferie zimowe. Polecam Tajlandię - na wyjazd z dziećmi, a tylko z ukochanym to już w ogóle.














Wiosenne odnowienie

W 2018 po raz pierwszy wyjechałam na warsztaty joga + pilates. Trwały niby tylko 4 dni, ale to było COŚ! Na co dzień nie praktykuję regularnie jogi, ale bardzo mi odpowiada ta forma aktywności. Bardzo też lubię pilates. Na tym wyjeździe mieliśmy zajęcia w zasadzie od rana do wieczora, z przerwami na posiłki rzecz jasna. Coś pięknego! Prawdziwe zanurzenie!!! Do tego czas na czytanie, rozmyślanie. Masaże, a jako wisienka na torcie sesja w saunie wraz z kąpielą w przeręblu!!! Niezapomniane wspomnienia!

City break z przyjaciółką #1

Od zeszłego roku praktykuję z jedną z bliskich mi osób wyjazdy girls only, do których pretekstem są nasze urodziny. W zasadzie pretekstem do pierwszego wyjazdu była wystawa Petera Lindbergha w Monachium w roku 2017. I jakoś do tej pory udaje się nam łączyć fajne wystawy fotograficzne z tymi urodzinowymi wyjazdami, bo właśnie w kwietniu przy okazji mojego święta wybrałyśmy się do Sztokholmu i poza zrobieniem na nogach chyba setek kilometrów po tym mieście obejrzałyśmy rewelacyjną wystawę Ellen von Unwerth, którą uwielbiam. Sztokholm w kwietniu był chłodny, ale słoneczny. Wystawa odbywała się w Muzeum Fotografii Fotografiska, które śledzę od tej pory i widzę, że mają dużo świetnych ekspozycji, więc niewykluczone, że jeszcze się tam wybiorę!







Rodzinna majówka

Na majówkę przeważnie nie ruszamy się z naszej wsi. Cieszymy się domem i ogrodem, robimy kilometry na rowerach. Szosy opustoszałe od samochodów - raj dla cyklisty. W tym roku postanowiliśmy wyjechać. Chorwacja - kolejny kraj, który chyba nigdy mi się nie znudzi! Nie zliczę, ile razy już tam byliśmy. Tym razem wybraliśmy wyspę Rab. Na początku maja jest tam jeszcze dość sennie, turystów brak. Miłe miejsce na przedwakacyjny rozruch. Było trochę nurkowania z zaprzyjaźnionym centrum nurkowym, pluskania w o dziwo ciepłym już Adriatyku i mnóstwo zjedzonych burków! Znacie ten chorwacki przysmak?







Wakacje: wymarzony rejs

O rejsie po wodach Chorwacji marzyliśmy z Michałem od lat. W "dawnych czasach" zdarzało się nam żeglować po rodzimym śródlądziu i bardzo nam się to podobało. Chorwację zwiedzać z wody już raz mieliśmy szczęście, jeszcze w erze "przed dziećmi". Czekaliśmy, ale nasze latorośle podrosną, czekaliśmy i w końcu się udało. W czerwcu wyczarterowaliśmy jacht ze skipperem i w dwie rodziny udaliśmy się w rejs. Było fantastycznie! Zdecydowanie złapaliśmy bakcyla i taką formę wakacji chcemy kontynuować.










Życiowa zmiana

Również w czerwcu wydarzyło się coś, co zmieniło mocno nasz sposób podróżowania i w jakimś stopniu nasz styl życia w ogóle. Spełniliśmy nasze ogromne marzenie...

Ale najpierw spójrzcie na ten film:


Dzięki parze tych energetycznych i pozytywnych, kochających morze, a do tego utalentowanych Hiszpanów zakochaliśmy się w pewnym samochodzie... Śliczna Beita i wiecznie uśmiechnięty Santy podróżują po świecie i kręcą obłędne filmy! Możecie sobie je obejrzeć tu i gwarantuję, że zaraz nabierzecie ochoty na jakiś wyjazd! A oglądanie ich stories na Instagramie to codzienna dawka słońca i dobrej energii! W każdym razie te pozytywne świrusy jeżdżą po Europie najbardziej cool samochodem ever: VW California! Ta fura daje wolność, pozwala podróżować na spontanie, zasypiać przy szumie fal i budzić się z najbardziej spektakularnymi widokami wprost z łóżka. Ten samochód to nasze spełnienie marzeń, wielka miłość i towarzysz tysięcy kilometrów, które zdążyliśmy już w tym roku nim zrobić!




Pierwszy był krótki wyjazd nad jezioro Piłakno oraz nad Bałtyk. A potem poszło: Dania, Niemcy, Puszcza Białowieska, Węgry. Ale powoli...

Lato - wymarzona północ

Jestem bardzo wdzięczna, bo zdałam sobie sprawę, jak dużo tych marzeń udało się nam w tamtym roku spełnić... Wyśniłam sobie, że z naszą Californią zobaczymy trochę wybrzeża niemieckiego Bałtyku oraz duńskiego Morza Północnego. To są wyjątkowo piękne plenery!!! Zaczęliśmy od wyspy Rugia, gdzie objadaliśmy się matjsami, mniamm... A potem skierowaliśmy się na północ do Danii. Zaliczyliśmy Legoland w Billund, widzieliśmy masę przepięknych plaż i latarni morskich. Niestety z Danii wygoniła nas psująca się pogoda. Mam ogromny niedosyt tego pięknego kraju!! Wróciliśmy więc do Niemiec, które uwielbiam od lat. Miałam szczęście tam trochę postudiować i pojeździć sporo weekendowo pociągiem. Mam mnóstwo świetnych wspomnień. Ten niedoceniany turystycznie kraj ma według mnie bardzo dużo do zaoferowania! Pobyliśmy trochę nad morzem, trochę nad jeziorem i wracając spędziliśmy dzień w Berlinie. Ci, co mnie znają, wiedzą, że kocham to miasto miłością ogromną i nie przepuszczę żadnej okazji, żeby się po nim powłóczyć.












Końcówka wakacji

W sierpniu pojechaliśmy naszą Californią do Puszczy Białowieskiej. Ostatni weekend wakacji to natomiast wypad w Pieniny. To są przepiękne plenery! I dziewczyny sprawdziły się świetnie podczas zdobycia swojego pierwszego szczytu!





Słoneczny wrzesień

We wrześniu California zabrała nas jeszcze w parę pięknych miejsc. Najpierw Kazimierz nad Wisłą i Lublin. Zaś koniec miesiąca i urodziny Michała spędziliśmy na Węgrzech. To piękny kraj z przepyszną, choć niestety mało dietetyczną kuchnią ;-) I z mnóstwem winnic. Zwiedziliśmy region Tokaj oraz Eger. Kolejny kraj, w którym jestem zakochana i tak bardzo chcę wrócić! Tam jest wszystko, co potrzeba: przepiękne krajobrazy, świetna kuchnia, dobre wino, a do tego taki uroczy luz i oldschool, który mnie osobiście rozbraja.








Listopad na bogato

No muszę przyznać, że w listopadzie to już poszło po bandzie ;-) Wraz z Justyną wybrałyśmy się na wyprawę nurkową na Malediwy. To był wyjątkowy wyjazd ze względu zarówno na to, co można tam zobaczyć pod wodą, jak i wspaniałych ludzi, których przyszło nam tam poznać.









City break z przyjaciółką #2

W czerwcu nie udało nam się wyjechać z Justyną (tą od Monachium i Sztokholmu, a nie Malediwów) na jej urodziny, ale za to nadrobiłyśmy w listopadzie. Jako miłośniczki mody i designu wybrałyśmy Mediolan. Italy is always a good idea ;-) Muszę powiedzieć, że Mediolan jako samo miasto nie jest specjalnie zachwycający, natomiast nie ma co się czarować - Włosi mają fantazję i styl i można sobie u nich zafundować solidną ucztę dla oczu! Witryny sklepów mają nieziemskie dekoracje, masa jest pięknych kamienic z obłędnymi klatkami schodowymi, wszędzie salony z top modą, no i wiecie - można sobie pójść na martini do knajpy Dolce&Gabbana ;-) Aha, i zupełnie przypadkiem trafiłyśmy na całkiem dobrą wystawę fotograficzną Photo Vogue Festival.















Muszę powiedzieć, że te wyjazdy solo chyba wszystkim stronom dużo dają. Mi - wiadomo, bo mam odskocznię od codziennego życia. Ale też zupełnie inna jest jakość czasu, który Michał sam spędza z dziewczynami, niż tego naszego wspólnego rodzinnego. Takie dni dają bardzo dużo ich relacji. Jestem o tym głęboko przekonana i widzę to za każdym razem, jak wracam stęskniona.

Żeby było sprawiedliwie, Michał też ma "swoje" podróże. W zeszłym roku zaliczył po raz kolejny męski wyjazd na Bałtyk "na dorsze", rajd konny na Ukrainie oraz wyjazd nurkowy na Malcie.

Podsumowując: 2018 był dla nas wyjątkowy pod względem podróży! Ale dla mnie to jest ogromna wartość! I widzę, ile korzystają na tym dziewczyny! To jest bezcenne! Podróżowanie to według mnie najrozsądniejszy sposób wydawania kasy! ;-)

Będzie mi miło, jeśli nasze wojaże i Was zainspirują do wyjazdu! A jeśli macie jakieś pytania odnośnie poszczególnych miejsc, które odwiedziliśmy - pytajcie śmiało.








Powiązane wpisy

0 komentarze