Wakacje,
wakacje i po wakacjach. Jak było? No faaajnie...
Ale wakacje z dziećmi to już
takie inne wakacje. Zaczyna się od wyboru miejsca:
-
Proszę pani, poproszę tak, żeby były baseny, brodziki, zjeżdżalnie, plac zabaw,
plaża piaszczysta, menu dla dzieci, animacje i minidisco.
-
Rozumiem, czyli hotel ma być duży.
-
Hmm, no jeśli tak trzeba… L
Do
tej pory jeździliśmy na wyjazdy raczej kameralne. Jeśli hotel, to mały. Albo apartament
etc. Teraz stwierdziliśmy, że najlepszy wybór to wypasiony hotel z
udogodnieniami dla rodzin z dziećmi. Czy słusznie? Chyba nie, bo następnym
razem baaardzo długo się zastanowię, zanim coś podobnego sobie zafundujemy. Ja nie
mówię, że było źle. Przyczepić się nie ma za bardzo do czego. Hotel faktycznie
duży, za to położony w wielkim, bardzo rozległym i przepięknie utrzymanym
ogrodzie. Architektura niska i przyjemna dla oka. Baseny jak trzeba, małe,
duże, ciche, głośne. Bary, kawiarnie, chill outy. Na plaży super molo z
klimatycznymi lożami. Tylko te masy ludzi na posiłkach… O ile za dnia całe
towarzystwo się po tym wielkim terenie rozchodziło, to przy kolacji była jatka…
Ja takich tłumów nie trawię. Może zdziwaczałam przez tych parę lat na wsi, bo
przecież dziecko miasta jestem, ale aktualnie na takie masy ludzi reaguję
nerwowo.
No
dobrze, ale poza tym wszyscy zadowoleni, opaleni, najedzeni (wiadomo, all incl.
to człowiek non stop podjada, więc na wagę nadal ze strachu nie weszłam). Więc bilans
(wagowy pewnie również) jest na tak. Z energią wkraczamy w nową porę roku.
Na
dowód świetnej pogody i nie gorszych nastrojów wrzucam kilka fotek. Pisać to za
bardzo nie ma więcej o czym. Basen, spacer, jedzenie. I tak w kółko. W życiu
jeszcze nie byłam na takich wakacjach, żeby z hotelu nigdzie nie wyjść. Ale wszystkiego
trzeba doświadczyć.
Aha, wózek sprawdził się jako tako. Jak ktoś codziennie użytkuje, to raczej nie polecam - dość ciężko się prowadzi.