Jak nie dać się jesiennej infekcji?
Widzę,
ze dużo blogujących mam wrzuca obecnie posty dotyczące zdrowia swoich maluchów. Każdy
chce się podzielić swoimi sposobami na jesienno-zimowe choróbska. Może i moje
doświadczenia komuś się przydadzą.
Moje
dziewczyny (Milena: 2 lata i 8 miesięcy, od września chodzi do przedszkola) i
Nina (pod koniec września skończyła rok) do chorowitych nie należą, ale kilka
infekcji już przeszły.
Zasadniczo
Mila do czasu rozpoczęcia przygody z przedszkolem nie chorowała. Był epizod
z jakimś syfem żołądkowym przywiezionym z Egiptu, było zapalenie ucha, ale poza
tym dziewczyna dużo czasu spędza na świeżym powietrzu i trzyma się. W lipcu
rozpoczęłyśmy adaptację w przedszkolu i muszę powiedzieć, że historie o tym,
czego to się stamtąd nie przynosi są prawdziwe. My w prawdzie niczego poważnego
(póki co) nie złapałyśmy, ale od lipca do września chorowała u nas cała
rodzina. Ja przechodziłam dwa razy anginę, reszta familii – o dziwo –
poprzestała na infekcjach typu kaszel/ katar.
Nina
raczej też się trzyma. Poza ciężkim ząbkowaniem, które u niej wiąże się z przewlekłym
katarem i czasem biegunką, nic poważnego jej nie było.
Mamy
też super fajnego pediatrę, któremu ufam bardzo i którego cenię. Antybiotyk to
dla niego ostateczność, zawsze mówi, który lek ma tańszą wersję, a jak się da,
to przepisuję preparat to wykonania w aptece, który kosztuje grosze. Denerwuje go,
że te tablice do badania wzroku (kojarzycie – te z literkami różnej wielkości)
kosztują stówę, a to kawałek tektury jest. Ale robi to tylko jedna firma w
Polsce, więc wiadomo… Na temat przedstawicieli medycznych ma wyrobione zdanie. Mówi,
że z nim problem jest taki, że jest dość zamożny, więc niełatwo go przekupić. W
związku z czym przedstawicielom wciskającym mu
nadmiar medykamentów mówi „Proszę spie….alać!”…. Swój gość.
Ale
to taka dygresja tylko. Tak więc moja refleksja na temat drobnych niedyspozycji
u dzieci typu kaszel/ katar/ biegunka jest taka, żeby nie panikować, nie lecieć
po baterię kolorowych leków do apteki i raczej do lekarza też zaraz nie, bo tam
o tej porze roku można coś ciekawszego złapać. Aczkolwiek muszę powiedzieć, że
z obiema kaszlącymi dziewczynami do przychodni biegłam, bo wydawało mi się, że
jak dwa tygodnie charczą, to może to jednak coś poważnego, a w szpitalu
wylądować nie chcę. Ale okazało się, że nic się nie działo.
Moja
pierwsza pomoc w lekkich przypadkach jesiennych i nie tylko:
-
katar: psikanie solą morską lub fizjologiczną do nosa. Przegląd różnych preparatów
na każdą kieszeń w aptece. Kiedyś wydawało mi się, że to ma sens tylko przy
zatkanym nosie, ale pediatra mnie ostatnio wyprowadził z błędu i przy kapiącym
gilu pięknie pomogło.
-
kaszel suchy: inhalacja solą fizjologiczną. Macie nebulizator? Jak nie, to
kupić szybko. Najlepszy (czytaj: najmniej inwazyjny) sposób podawania wielu
leków, nawet antybiotyków. Cena? My mamy Philipsa za ok. 180 PLN, ale za stówę
też można coś kupić.
-
kaszel mokry: inhalacja mucosolvanem lub (gdy nie ma czasu lub dziecko nie
współpracuje, ale z doświadczenia mówię, że da się dość łatwo przekonać) syrop wykrztuśny.
-
biegunka: smectę można podawać już bardzo małym maluchom, ale muszę powiedzieć,
że ja ufam naparowi z czarnych jagód (borówki czernicy), który u nas za każdym razem
zatrzymywał temat. Towarzyszącym objawem są często odparzenia pupy, i tu przyznam, że nie znam lepszego preparatu, niż tormentiol, aczkolwiek nie
powinno się go ponoć stosować u dzieci, gdyż posiada w swym składzie związek toksycznego
kwasu bornego, który przenika przez skórę. Wasz wybór. Acha, probiotyk też nie
zaszkodzi. I wiadomo, uzupełniać płyny!!!
Nie
to, żebym była jakimkolwiek autorytetem. Nie jestem też zwolennikiem szukania
porad medycznych u doktora Google. Ale każda z mam ma jakieś sprawdzone patenty
na drobne infekcje. Nie mówię tu oczywiście o poważnych sprawach, nie zachęcam
do ich leczenia na własną rękę. Ale moim zdaniem nie można dać się zwariować
ofertą leków, jaką macie w każdej aptece.
Wpis
bez zdjęć. Przepraszam, poprawię się. Ale w zasadzie to zagilowaną Ninę bym
miała pokazać? ;)
0 komentarze