The best of June'14
Spotkałam się z tym na paru blogach. Podsumowanie miesiąca. Na blogu, na Instagramie, w internetach. Podoba mi się to. To nie tylko sposób na brak czasu na poważniejsze rozpracowanie tematu, o którym od dawna chcę napisać, ale także na brak weny ;-) A dla Was na nadrobienie zaległości i nadrobienie tego, co umknęło Wam podczas miesiąca. Tak więc dziś po raz pierwszy i u mnie! Na razie czerwiec - wszak lipiec się jeszcze nie skończył.
Zaglądając na mój Instagram widzę, że czerwiec rozpoczął się zdecydowanie deszczowo.
Ale potem było już tylko lepiej. Nasz ukochany zadaszony taras sprawdza się idealnie w upały. Jest wielki stół, jest hamak, jest zewnętrzny kominek, gdzie można zgrillować rybkę, mięsko czy warzywka.
Nareszcie można zrobić chłodnik. Niestety był to jedyny chłodnik własnoręcznie przyrządzony, jak dotąd.
Ale za to pogoda sprzyja też spędzaniu czasu i konsumpcji w tzw. ogródkach.
Mmmm, kocham sushi. Szczerze mówiąc nie byłam sobie go w stanie odmówić nawet w ciąży...
Za słodyczami przepadam zdecydowanie mniej, niż za sushi. Co nie znaczy, że nie jadam ;-)
Nareszcie można kupić w Polsce cydr. Wybór jest, a to mój faworyt.
I to, co kocham w lecie najbardziej....
Zakupem miesiąca był zaś gustowny domek. Skryty lekko w chaszczach aż tak nie rzuca się w oczy. Chociaż na początku ciężko mi było go przeboleć. Oczywiście marzyłam o pięknym, drewnianym, dizajnerskim, zaprojektowanym przez męża. Ale prawda jest taka, że kosztowałby majątek i ważył tonę, a na zimę nie było by co z nim zrobić. Ten zaś jest leciutki, można go łatwo przesuwać po ogrodzie, zaś dziewczyny go uwielbiają. Tak więc jakoś się z nim pogodziłam ;-)
Jeśli chodzi o samego bloga, czerwiec nie był niestety płodnym miesiącem, nad czym niezmiernie boleję. Popełniłam zaledwie jednego posta, ale za to długiego i z dużą ilością zdjęć, a poza tym wkrótce doczeka się on kontynuacji.
6 komentarze