Rok minął...

przez - lipca 01, 2014

Dokładnie rok temu opublikowałam tu pierwszy wpis. Ponoć większość blogów na pierwszym poście kończy działalność. No proszę, mi się udało przetrwać 12 miesięcy. Brakuje tu może trochę regularności w pisaniu, ale z drugiej strony piszę wtedy, kiedy mam coś do powiedzenia. Nie koniecznie super ważnego, ale po prostu są we mnie jakieś emocje, którymi chcę się podzielić. Nic na siłę. Nie widzę sensu w wymuszaniu na sobie jakiejś dyscypliny. Pisania codziennie, raz w tygodniu etc. W końcu taka jest chyba pierwotna idea bloga. Ma to być rodzaj pamiętnika. Tyle, że wirtualnego.

Dla mnie to czas na trochę podsumowań i refleksji. Jak się zaczęło, jak było, czy coś się w moim życiu zmieniło. Dla Was - okazja do nadrobienia zaległości w starszych postach :-) Zapraszam.

Nie powiem, mój początek blogowania trochę był impulsywny. Nie byłam nawet specjalnie obeznana w blogosferze. Raz na jakiś czas słychać coś było o różnych konkursach blogowych i blogerach, ale kojarzyło mi się to - nie wiedzieć czemu - tylko z blogami kulinarnymi. Generalnie nic nie czytałam i nikogo nie znałam. W końcu trafiłam trochę z ciekawości na parę blogów parentingowych i lajfstajlowych i pomyślałam - czemu nie? Może i ja zacznę pisać? Może to idealny sposób na te wszystkie długaśne maile do koleżanek, z często dublowaną treścią? Bo aktualnymi przeżyciami i relacjami dzieliłam się z kilkoma najbliższymi mi dziewczynami. Mogę je przecież zastąpić pisaniem bloga! To samo ze zdjęciami. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś po każdym weekendzie wysyłało się mailem zdjęcia do różnych znajomych. Przynajmniej ja i kilka moich koleżanek tak robiło. Potem była Picasa. Potem facebook, który długo służył mi właśnie głównie do dzielenia się ze znajomymi zdjęciami z weekendów i wyjazdów. Teraz wrzucam je po prostu na bloga. Jest też Instagram, który - muszę powiedzieć - uwielbiam i jestem tam na bieżąco (zaglądajcie, zapraszam: http://instagram.com/megigp). 

Wszystko odbyło się dość spontanicznie. Momentalnie założyłam profil na Bloggerze, wybrałam szablon i zdjęcie do nagłówka. Dziś nagłówek wygląda trochę inaczej, ale zachowałam ulubiony motyw nieba z chmurami. Zobaczcie, jak go lubię. 

To aktualny nagłówek z logo:




 To zdjęcia w tle na fanpage'u:



Mogłabym tak długo, mam masę zdjęć z niebem :-)




Dałam ciała, że nie zrobiłam print screena tego starego nagłówka przed zmianą! Jedyne, co mi zostało, to to:




Pierwszego posta napisałam i opublikowałam pod wpływem impulsu. Jest króciutki, ma tylko dwa zdjęcia, ale bardzo go lubię. Możesz go przeczytać TU. W zasadzie podczas jego pisania wpadłam na pomysł nazwy bloga. "Nudy nie ma" to częste powiedzenie mojego męża. Szczególnie w kontekście dzieci. 


W drugim poście (KLIK) napisałam parę słów o sobie. I tak poszło. Do dziś jest na blogu dokładnie 50 postów. Czasem dwa w tygodniu, czasem 3 tygodnie przerwy. Tak jak wspominałam, nie chcę wymuszać na sobie żadnego reżimu. Pewnie niejeden guru blogowania powiedziałby, że w takim razie nie traktuję tego zajęcia poważnie. Traktuję. Ale mam też dwoje dzieci. I inne obowiązki. Natomiast wieczór/ weekend są dla mnie święte (czytaj: spędzam je z mężem/ rodziną) i komputera nie tykam. Z małymi wyjątkami na jakiś niecierpiący zwłoki komentarz czy aktualizację statusu na fb ;-) Ale nigdy nie piszę bloga wieczorami lub w weekend. 

Na bloga nie miałam żadnej precyzyjnej koncepcji. Miało być spontanicznie i lekko. Piszę o bieżących wydarzeniach w moim życiu, również tych błahych (KLIK, KLIK, KLIK), relacjonuję podróże (KLIK, KLIK, KLIK, KLIK), piszę o rzeczach, które lubię, robię czy używam (KLIK, KLIK). Dlatego trochę mam kłopot z określeniem kategorii bloga. W pierwszym odruchu przychodzi mi na myśl tzw. parenting, ale chyba dlatego, że jestem matką. Ale przecież nie piszę za dużo o wychowywaniu dzieci, więc to chyba jednak nie to. W zasadzie to nie czuję przymusu zdefiniowania się, ale gdy ostatnio zakładałam sobie konto na hash.fm, jakąś kategorię trzeba było podać. Oo, teraz widzę, że w konkursie Blog Roku 2013 byłam w kategorii "Ja i moje życie". To mi pasuje.


Przez ten rok wsiąkłam trochę w blogosferę. Mam koło 30 ulubionych blogów i Bloglovin' codziennie rano mi mówi, ile nowych postów mam do przeczytania. Nota bene bez Bloglovin' nie wyobrażam sobie już życia (KLIK). "Poznałam" sporo ciekawych osób, których przemyślenia z zainteresowaniem czytam. Czasem podyskutuję z nimi o meandrach macierzyństwa, czasem podpatrzę jakieś fajne ubrania albo gadżet do wnętrza. Trochę rekompensuje mi to bardzo intensywne kontakty z ludźmi w czasach pracy w korpo. Tyle, że tu towarzystwo i tematykę rozmów wybieram sama :-) Żadna ze znajomości wirtualnych nie miała jeszcze kontynuacji w realu. Ale kto wie - "znam" też parę fajnych dziewczyn na Instagramie i jedną już postraszyłam spotkaniem, więc może coś z tego wyniknie. Byłoby interesująco.


Jakie tematy lubicie najbardziej? Najczęściej czytany tekst to ten o mojej przygodzie z ceramiką (KLIK), ale tu statystykę podbili zapewne wielbiciele dekornia.pl, którą prowadzi moja przyjaciółka i który to tekst przy okazji konkursu, jaki wspólnie organizowałyśmy, był linkowany na dekorniowym fanpage'u. Poza tym widzę, że najwięcej odsłon miał post o moich życiowych przyjemnościach (KLIK), o rzeczach, bez których nie wyobrażam sobie życia (KLIK) oraz o moich kotach (KLIK).

Blogowanie sprawia mi dużo przyjemności. Jest częścią mojego obecnego życia i dobrze mi z tym. Nie ukrywam, że boli mnie, że moi czytelnicy są tak mało aktywni. Bo że są, to widzę w Google Analytics. Ale przytaczałam już kiedyś (KLIK) teorię „1/9/90″ Michała Góreckiego, która mówi, że tylko 1% osób aktywnie tworzy treści w internecie, 9% angażuje się w nie – lajkuje, komentuje, szeruje, a aż 90% po prostu patrzy. 


No cóż, wierzę, że te 9% w końcu do mnie trafi ;-) I tego życzę sobie z okazji pierwszych urodzin. No, może jeszcze porządnego szablonu.

Powiązane wpisy

0 komentarze