Po siódme....
No dobra, przyznam się. Ukradłam
i ja. Zdjęcia od wujka Google, dawno temu, do
prezentacji. Wy też? Google Images to niby takie niczyje? Otóż nie.
Marlena z http://makoweczki.pl/ poruszyła
ostatnio ważny temat. Wspominałam niedawno krótko na fb, że popieram jej akcję,
ale temat jest poważny i zasługuje na osobny post. Bloger wrzuca do sieci
zdjęcia siebie, swojego dziecka, domu. Baaa, każdy z nas publikuje masę zdjęć na
portalach społecznościowych. Czytaliście kiedyś regulamin Facebooka? Nie chcielibyście, żeby zdjęcie Wasze czy Waszego
dziecka ukradł i wykorzystał – jakkolwiek – ktoś inny, prawda?
Ale wracając do tzw. sieci. To,
co tam jest, co wyszukujecie w Google czy Google Images, jest zawsze czyjeś. Wyszukiwarki
nie pokazują wirtualnych, pochodzących z kosmosu tekstów czy zdjęć. Ktoś to
napisał, sfotografował, jest to jego własność.
Marlena zadała sobie trud zgłębienia tematu od strony
prawnej: pisze o ochronie dóbr osobistych, rozpowszechnianiu wizerunku, załącza
(i udostępnia do użytku innym) pismo, jakie można wysłać, gdy odkryjemy, że
ktoś dopuścił się kradzieży naszego zdjęcia. Polecam cały jej wpis http://makoweczki.pl/nie-kradnij-mienia-blizniego-swego-w-sieci/, a blogerów zachęcam do
przyłączenia się do akcji.
Znalazłam też świetną poradę odnośnie blokowania
możliwości kopiowania tektu i zdjęć, np. z bloga, na http://www.wypaplani.pl/. Polecam!!! Sama
muszę się do tego zabrać, ale na myśl o grzebaniu w kodzie HTML ciarki mnie
przechodzą… http://www.wypaplani.pl/2013/10/bezpieczenstwo-w-sieci-zablokuj.html
0 komentarze